Moja pierwsza podróż do Kokkino Nero rozpoczęła się dnia 26 lipca 2007 o godzinie 6:00 z Bielska-Białej.
Moje wczasy organizowało Biuro Turystyczne Filoktitis (to samo, które ma swoją siedzibę w Kokkino Nero) wraz z Biurem Podróży Śląsk.
Podróż przebiegała bardzo spokojnie i sprawnie. Byliśmy pierwszą grupą, która porządnie się wyspała, ponieważ z niewiadomego zbiegu okoliczności - chętnych w tym terminie było tylko 15...
Tak więc każdy miał do dyspozycji po 2 fotele, a jeśli potrafił to i nawet 3 lub 4.
Jechało się bardzo dobrze, podróżowaliśmy nowym autokarem firmy Neoplan, w którym wyśmienicie działała klimatyzacja. Kierowcy znali trasę niemal na pamięć, ponieważ podróżują nią co 10 dni (Pozdrowienia dla Panów Andrzejów!).
Nad podróżnymi opiekę sprawowała Pani Oliwia (strasznie przepraszam jeśli pomyliłem imiona...), która skrupulatnie liczyła każdego z nas, zabawiała różnymi filmami i muzyką, przyrządzała herbatkę i kawkę.
W autobusie można było także zakupić zimne napoje i piwo.
Postoje organizowane były co 3-4 godziny i przeważnie trwały one ok. 20 minut, chociaż były i dłuższe - 40 minut.
Jeśli ktoś martwi się o powojenny widok w Serbii, powinien się uspokoić, ponieważ żadnych śladów wojny nie zaobserwowałem.
Należy dodać, że w przeciwieństwie do niektórych polskich biur podróży, Śląsk i Filoktitis nie rozdzielają rodzin, co oznacza, że miejsca w autobusie dzielone są tak, by nie podróżować z nieznajomą osobą. Ponadto każda osoba ma swoje miejsce, którego nie wolno zmieniać. Zapobiega to samowolce, mieszaniu się towarzystwa, kłótni, sprzeczek, bójek i wybitych zębów ;)
Dodatkowo, aby było sprawiedliwie miejsca w autokarze rozmieszczone są według daty zawarcia umowy (im wcześniej tym bliżej kierowcy). Nad porządkiem czuwa pilot-przewodnik oraz oczywiście kierowcy.
Do Kokkino Nero dojechaliśmy już za 25 godzin i nie była to podróż męcząca. Przywitało nas piękne słońce, ciepła woda i ta grecka atmosfera...
Przybliżona odległość z Bielska-Białej do Kokkino Nero to 1600km.
Moja druga podróż do Kokkino Nero rozpoczęła się 22 lipca 2008, również o 6:00 rano, również w Bielsku-Białej i również...z Biurem Turystycznym Filoktitis - już sprawdzonym i godnym zaufania.
Tym razem w autobusie było około 3/4 wolnych miejsc. Jeśli piszę o autobusie, to warto wspomnieć, że tym razem podróżowaliśmy nowiutkim Mercedesem klasy Lux ***** !!
Droga wcale nam się nie dłużyła, bowiem sympatyczna Pani Kasia - pilotka, przewodniczka przekazywała podróżnym wiele faktów historycznych i teraźniejszych na temat miejsc, w których się znajdowaliśmy.
Tym razem udało nam się znów dojechać stosunkowo wcześnie, byliśmy wyspani i gotowi do wczasowania :)
Droga powrotna do Polski może się znacznie wydłużyć, a to za sprawą Węgrów, którzy bardzo, ale to bardzo upodobali sobie kontrole polskich autokarów i samochodów osobowych. Dojeżdżając do granicy Węgier zobaczyliśmy przeraźliwy widok - sznur samochodów osobowych czekających na dojazd do granicy. Nasi kierowcy pasem serwisowym i poboczami zdołali dojechać do granicy i ominąć korek, który miał jakieś 3.5-4km (tyle wyszło nam podczas liczenia słupków odmierzających 100m).
Na granicy dłuższy postój, który rozpoczęliśmy od kontroli paszportów. Następnie kazano nam cofnąć spod wiaty (na słońce), wyłączyć silniki, otworzyć luki bagażowe, nie wychodzić z autokaru i... czekać. I tak pół godzinki. Ot złośliwość.
Na szczęście obeszło się bez wyrywkowej kontroli bagaży. Tutaj należy pamiętać, że przewożenie większej ilości alkoholu niż dopuszczalna może skończyć się słoną grzywną ~90€, o czym niektórzy Rodacy już się przekonali!
Mapy wygenerowane przez map24
|
R E K L A M A
|