Olimp - to masyw górski o długości 28 km i szerokości 25 km, uwieńczony aż ośmioma szczytami, leżący w północno-wschodniej Grecji, w pobliżu Zatoki Salonickiej.
Olimp leży pomiędzy dolinami rzek Aliakmon i Pinios i zbudowany jest ze skał krystalicznych, a w najwyższej częsci masywu występują plejstoceńskie formy polodowcowe.
Stoki Olimpu porasta makia [wtórna formacja roślinna występująca w wilgotniejszych siedliskach w rejonie śródziemnomorskim. Powstała w miejscu zniszczonych przez Rzymian twardolistnych, głównie dębowych lasów. Tworzą ją wiecznie zielone, sucholubne, twardolistne zarośla, składające się ze skarlałych drzew takich jak dąb Quercus coccifera, dzikie odmiany oliwek czy pistacja kleista (Pistacia lentiscus), drobnolistnych krzewów i krzewinek (dominują rodzaje: mirt i wrzosiec) oraz wielu gatunków aromatycznych roślin zielnych (wiele z owych olejków eterycznych ma zastosowanie w medycynie)],
wyżej lasy liściaste i iglaste przechodzące w łąki alpejskie.
Duża wysokość bezwzględna i względna Olimpu oraz niedostępność jego szczytu spowodowała, że w wierzeniach starożytnych Greków lokalizowano tu siedzibę bogów. Olimp był właściwym królestwem Zeusa jak i siedzibą bogów. Na Olimpie panował spokój i harmonia. Panowała tam wieczna wiosna. Dzikie zwierzęta nie miały tam przystępu i nigdy nie było tam upalnych ani mroźnych dni, zawsze panowała umiarkowana pogoda.
Wrót Olimpu strzegły hory, dziewczęce boginie pór roku. Życie na Olimpie było lekkie i szczęśliwe, gdyż bogowie mieli wprawdzie swoje namiętności i niedole, i one im doskwierały nie mniej niż ludziom, lecz Grecy uważali takie życie za prawdziwie pełne, w którym mieszało się ze sobą zarówno zło jak i dobro.
Przeczytaj Historię Grecji.
Wbrew pozorom góra Olimp nie jest najwyższym szczytem Olimpu; Mitikas jest najwyższym wierzchołkiem Masywu Olimpui jest to także najwyższe wzniesienie Grecji.
Sam Olimp posiada szereg wierzchołków. Oprócz Mitikasa (2918m), znajdują się tam również m.in.: Skala (2866m), Skolio (2911m) i Stefani (2909m). W tłumaczeniu na polski Mitikas znaczy nos.
W Masywie Olimpu znajduje się szereg schronisk, przy czym najczęściej odwiedzanym jest Spilios Aghapitos, leżące przy szlaku z Prionii na szczyt. Posiada ono 100 miejsc, jest dobrze wyposażone i czynne cały rok. Poza tym są jeszcze trzy schroniska, przy czym warte odnotowania jest Christos Kakkalos, które stanowi ulubione miejsce wspinaczy. Jest również kilka schronów awaryjnych.
Powyżej górnej granicy lasu dopuszczalne jest biwakowanie, niemniej również rozbiciem się w lesie nie powinno być większych problemów.
Szczyt Olimpu doskonale jest widoczny rano i wieczorem, ukrywa się za dnia za mgłą, będącą wynikiem cyrkulacji powietrza.
Specyficznym zjawiskiem jest burza nad Olimpem, kiedy to niebieskie i złote pioruny uderzając o szczyt tworzą niezapomniane widowisko.
OPIS WYCIECZKI
Na podbój Olimpu wyruszyliśmy rano, około godziny 8:00, kiedy to w Kokkino Nero rozlega się śpiew greckich modłów z miejscowego kościółka.
Naszym kierowcą był Grek, który jednak bardzo dobrze rozumiał język polski, ponieważ pracował kilka lat w naszym kraju.
Naszą przewodniczką była jedna z rezydentek - pani, która o Kokkino Nero wie chyba już wszystko (i przy okazji prowadzi swój blog).
Najpierw wyruszyliśmy w stronę Omolio, a następnie jechaliśmy doliną Macedonii mijając m.in. krzyżacki zamek z kościółkami w środku (zamek jest otwarty dla zwiedzających lecz nie ma tam nic ciekawego).
Długo nie trzeba było czekać i już przez szyby autobusu mogliśmy obserwować masyw Olimpu. Warto dodać, iż masyw Olimpu jest również terenem chronionym - parkiem narodowym.
Nasz pierwszy cel - góra, na której znajduje się schronisko w Prionia (z greckiego "siekiera" :). Aby się tam dostać trzeba było przejechać przez malownicze miasteczko Litochoro.
Litochoro to miasteczko słynące z dwóch rzeczy: baza helikopterów NATO oraz z... silnego oporu jaki stawiali zawsze jego mieszkańcy wrogim wojskom, czy to podczas okupacji tureckiej, która trwała prawie pięćset lat, czy też w czasie II wojny światowej - niemieckim.
W Litochoro biorą początek dwa z trzech szlaków wiodących na wierzchołek Olimpu. Pierwszy z nich prowadzi na szczyt od strony wschodniej, biegnąc doliną rzeki Enipeas (trasa turystyczna E4). Na początku tej trasy znajduje się wodospad, w którym ponoć kąpał się Zeus by obmyć się po ziemskich uciechach. Druga prowadzi na szczyt również od wschodu, jednak nie doliną, tylko stopniowo pnie się w górę po jego zboczach, i okrąża wierzchołek od północy. Trzecia, jednocześnie najłatwiejsza trasa, prowadzi na szczyt od południa, biorąc swój początek nieopodal bazy wojskowej, koło miasta Olimpiada.
Wracając jednak do naszej wycieczki - kierowaliśmy się drogą asfaltową, bardzo krętą i stromą, oczywiście w większości bez barierek zabezpieczających...
Po pewnym czasie minęliśmy budkę, w której każdy turysta wchodzący na teren parku narodowego musi się zgłosić. Tam zapisywane są informacje o turystach - jaka liczba i z jakiego kraju wjeżdża do parku.
Podczas naszej wycieczki z niewiadomych przyczyn budka była zamknięta, tak więc zyskaliśmy trochę czasu.
Drogę samochodom mogą utrudniać dzikie zwierzątka przechadzające się drogą, tj. żółwie greckie, sarny czy węże. Niedźwiedzi ponoć już tam nie ma ...
Po kilkunastominutowej "wspinaczce" z podniesioną adrenaliną (przez te drogi bez barierek) dotarliśmy do schroniska Stavros (944 m), które znajduje się już na terenie parku narodowego, uznanego przez UNESCO za zabytek międzynarodowej biosfery ze względu na niespotykaną faunę i florę, w tym szczególnie godną uwagi sosnę kefalońską występującą jedynie tutaj.
Dwa kilometry za schroniskiem rozpoczyna się droga szutrowa, od której odchodzi polna ścieżka rozpoczynająca właściwą wędrówkę na Olimp.
Dla nas wędrówka skończyła się jednak na tymże schronisku. Tutaj był czas wolny, można było pozrywać dziką miętę, oregano, pooglądać mnóstwo motyli (za którymi biegałem po całej okolicy ;), efektem czego jest pokaźna ilość zdjęć) lub napić się frappe w schronisku.
Widoki : praktycznie żadne, a szkoda. Tutaj jest tak, że masyw Olimpu ukrywa się w ciągu dnia za mgłą, będącą wynikiem cyrkulacji powietrza, a ukazuje rano i wieczorem.
Prognozy pogody na Olimpie są dwie: albo będzie padać, albo nie. Można mówić o schemacie, który występuje 8/10 dni. Rano – do około południa – pogoda jest bardzo dobra, jest słonecznie, zachmurzenie nie ma wcale, albo jest niewielkie. Sytuacja zmienia się około południa, kiedy to znad morza napływać zaczynają chmury, które dość szczelnie zakrywają Masyw Olimpu, a zwłaszcza jego wschodnie zbocza i wtedy często zaczyna padać. Czasami masyw powstrzymuje chmury, które opierają się na graniach od strony wschodniej i nie dochodzi do ich „wyciśnięcia”, przez co zachodnia część masywu i Gór Tesalskich nie jest spowita chmurami.
Z racji dość wczesnego przyjazdu do schroniska udało nam się uniknąć deszczu.
Po czasie wolnym i zerwaniu oregano i dzikiej mięty udaliśmy się w drogę powrotną do Litochoro. Po drodze zatrzymaliśmy się przy punkcie widokowym i poznaliśmy historię pewnego Greka, który w tymże miejscu zepchnął swoją żonę w samochodzie. Taki plan uknuł razem ze swoją kochanką. Efekt jest taki, że ów Grek spędza swój czas w więzieniu, kochanka od niego odeszła, a żona już nie powróci.
Litochoro: tutaj rozpoczęła się piesza część naszej wycieczki.
Z parkingu przeszliśmy wąskimi, ale jakże urokliwymi uliczkami pełnych sklepików i restauracyjek. Po kilku minutach doszliśmy do szlaku prowadzącego wzdłuż wąwozu Enipeas.
Teraz czekał nas spacerek, który trwał jakieś 20-30 minut. Po tym czasie dotarliśmy do pięknego miejsca z wodospadami i wielokolorowymi jeziorkami. To stąd czerpana jest woda i dostarczana do mieszkańców Grecji (oczywiście nie jest to jedyne ujęcie wody).
Tutaj muszę wspomnieć o niektórych osobach biorących udział w wycieczce. Mianowicie o wypindrzonych 15-16 latkach, które mając przejść prostą i płaską ścieżką 20 minut ciągle wrzeszczały jak to daleko, jak to im źle, jak to bolą nogi i w ogóle wszystko jest przeciwko nim. Dodam jeszcze że te "laski" były na tzw. obozie, który codziennie śmigał z rana na Platia Ammos, która leżała jeszcze dalej niż jeziorko, ale wtedy nikt nie cierpiał... To dopiero paradoks.
No cóż... wracamy z powrotem do centrum miasteczka Litochoro. Tutaj mamy czas wolny, można usiąść w przytulnej kawiarence, wypić frappe, zjeść coś, odpocząć i rozkoszować się "greckim życiem". W tymże mieście można także kupić sobie potrzebne lekarstwa, sprawdzić e-mail w kawiarence internetowej lub wybrać €uro z bankomatu.
Po dwóch kwadransach ruszamy dalej. Kierujemy się w stronę Paleos Panteleimonas.
Paleos Panteleimonas to wioska, w której czas się zatrzymał. To pachnąca ziołami, kamienna, urokliwa wioska, która powstała około 200 lat temu. Górale zajmowali się tam hodowlą owiec i kóz. Z leśnych jagód kumaro pędzili wódkę tsiporo znaną po dziś dzień i tylko tam produkowaną. Droga do wsi prowadzi stromymi serpentynami położonymi wśród makii (zarośla wiecznie zielonych, twardolistnych krzewów) i wśród dzikich, jadalnych kasztanowców. Z drogi roztaczają się wspaniałe widoki na wybrzeże.
Wieś położona jest na wysokości 500 m npm. Paleos Panteleimonas zachwyca niecodzienna zabudową, widokami i ciszą zakłócaną latem tylko przez koncerty cykad.
Na placyku w środku wsi stoi cerkiew, pod wezwaniem św. Panteleimona, patrona wszystkich chorych i cierpiących. Obok tryska źródło cudownie krystalicznej, o znakomitym smaku wody. Pod ogromnymi platanami na placu otoczonym kamiennymi chatami urządzono stylowe tawerny i kafejki. W upalne popołudnia można odpocząć na ich tarasach ocienionych winoroślą i zjeść wspaniały posiłek, który swobodnie można porównać do ambrozji i nektaru w ustach bogów.
Paleos Panteleimonas słynie nie tylko z wódki z leśnych jagód, ale także z doskonałego jedzenia. Wśród okolicznych miasteczek zachowało najwięcej tradycyjnej greckiej atmosfery. Poza sezonem życie toczy się tu dalej swym leniwym, południowym rytmem. To właśnie w takich wioskach - daleko od ośrodków turystycznych można poznać klimat prawdziwej Grecji, z dźwiękami buzuki, zapachem oliwek, smakiem miodu i przy szklaneczce młodego wina posłuchać opowieści starych mieszkańców takich wiosek.
Przez weekend zjeżdżają się tutaj Grecy, a cena noclegu jest zawrotna, zwłaszcza dla nas - turystów za 600-700 zł :)
Po wizycie w Paleos udajemy się w stronę Kokkino Nero. Po drodze mijamy gaje oliwne i plantacje kasztanowców. Te małe kłujące kasztany można oczywiście jeść. Smakują troszkę jak ziemniaki...
Kasztany trzeba delikatnie ponacinać na krzyż od gory, ewentualnie wzdłuż (żeby potem latwiej odchodziły łupinki) i opiekać je na patelni najlepiej cieżkiej i solidnej. Oczywiście trzeba je czesto mieszać by nie spalić. Potem można je przykryć na chwilę ściereczką, aby były bardziej miękkie.
Odjeżdżamy z Paleos Panteleimonas, w oddali widać ładnie prezentujący się zameczek:
Kierujemy się w stronę Leptokarii nad Morzem Egejskim. Jest to stolica gminy Wschodni Olimp i liczy około 10 000 mieszkańców. Leptokaria jest jednym z najpopularniejszych kurortów Riwiery Olimpijskiej. Przejeżdżamy nadmorską uliczką i co widzimy: hotel w hotel, mnóstwo ludzi, na plaży dosłownie turysta na turyście. Plaża piaszczysta, ale przez to morze mętne i widoczność słaba.
Dlatego my - turyści z Kokkino Nero - przejeżdżając przez Leptokarię uśmiechaliśmy się pod nosem, myśląc "Haha, a my mamy plaże żwirkowe i jakieś 100m plaży tylko dla siebie - cisza, spokój i piękna czysta woda.".
Tym optymistycznym akcentem kończyliśmy powoli naszą wycieczkę. Patrząc przez szyby autobusu widzieliśmy jeszcze masyw Olimpu, który spowity był już licznymi chmurami, z których padał deszcz.
W stronę Kokkino Nero jechaliśmy jeszcze przez tereny rolnicze, gdzie można było pooglądać plantacje kiwi i kukurydzy. Ostatnią atrakcją był przejazd obok domu największego fana piłki nożnej w Grecji, ktory to wyłożył sobie cały dom i ogrodzenie muszlami morskimi, następnie pomalował je kolorowymi farbami... Po co? Uczcił w ten sposób mundial ;)
Opis wycieczki z Biura Podróży w Kokkino Nero.
Olimp jest mityczną siedzibą 12-tu bogów olimpijskich i najbardziej magiczną górą w Grecji.
Znajduje się na terenie Parku Narodowego, wpisanego na liscie UNESCO.
Nasz program obejmie wyjazd na punkt widokowy Stavros na wysokości około914 m n.p.m., skąd rozciąga się wspaniały widok na najwyższy szczyt pasma Olimpu - Mitikas (2917 m n.p.m.) oraz na Riwierę Olimpijską. Zatrzymamy się tez w miasteczku Litochoro u podnóża masywu Olimpu skąd wyruszymy na krótki spacer wąwozem rzeki Enipeas (spacer trwa około 20 minut w jedną stronę) i pójdziemy wąskim, betonowym akweduktem).
Powrót da Litochoro - czas wolny. Ostani punkt programu to wizyta w starej, urokliwej wioseczce Paleos Pantelimonas o charakterystycznej kamienno-drewnianej architekturze, w której znajdują się tawerny ze znakomitym miejscowym winem i najlepszym jedzeniem w okolicy.
Wyjazd około godziny 6:00, planowany powrót około godzizy 16:30. Nie ma biletów wstępu.
|